czwartek, 8 września 2011

Rozdział trzynasty.

    Kilka sekund stałam niczym porażona piorunem. Nim tata spostrzegł co się dzieje, trzasnęłam drzwiami i wleciałam do windy, gorączkowo wciskając przycisk na parter. Nieudolnie próbowałam hamować łzy. Jak mógł to zrobić mamie ? Mnie ? Zniszczył naszą rodzinę, biedna mama, pewnie o niczym nie wie... Teraz mój szloch stał się głośniejszy. Obiecałam Michałowi, że niedługo wracam, trzeba zebrać się do kupy. Ocierając łzy wybiegłam z budynku. Siedząc w autobusie, próbowałam uspokoić oddech i wygonić z myśli to co widziałam. Jednak obraz taty i tej kobiety nie chciał zniknąć spod moich powiek.
    Delikatnie uchyliłam drzwi szpitalnej sali. Michał leżał na boku, odwrócony do wejścia plecami. Niepewna, czy śpi, cicho powiedziałam:
     - Już wróciłam, Kochanie.
     - Wiem. To dobrze. - odpowiedział. Coś było nie tak. Przysiadłam na skraju łóżka, a on nadal się nie odwrócił.
     - O co chodzi ?
     - Krystian u mnie był. - moje serce zamarło. Czyżby kłamał  i jednak powiedział mu prawdę o tamtym wieczorze ? Jeżeli, tak... Już nic nie będzie jak kiedyś. Z resztkami nadziei zapytałam:
     - Co... Co powiedział ?
     - Że wiesz. O mnie i o nim. O naszym pokrewieństwie.
     - Tak wiem i... - wstał do pozycji siedzącej i ze spuszczonym wzrokiem odwrócił się w moją stronę.
     - Czyli wiesz też, że kłamałem. Wtedy u mnie. Potem w parku. Okłamałem cię, Nika. - powiedział głosem pełnym żalu. Milczałam.
     - Dlaczego mi nie powiedziałeś ? - spytałam po chwili, a on przez dłuższy moment szukał odpowiednich słów. W końcu nabierając powietrze szepnął:
     - Nie rozumiesz ? On i ja jesteś 'braćmi' z przypadku, bo nasz wspólny ojczulek miał kiedyś romans z moją mamą. Powiedziałbym ci, gdyby to był po prostu twój były chłopak. Ale opowiedziałaś jak strasznie się zachował, jak zostawił cię dla przyjaciółki, pamiętasz ? Jak miałem przyznać się, że ktoś taki jest moją rodziną ? Pomyślałabyś, że ja jestem taki sam... - zakończył, nadal nie podnosząc wzroku. Wzięłam jego twarz w dłonie i przysunęłam się do niego.
     - Jak możesz tak mówić. Nigdy bym tak nie pomyślała. On to on. Ty jesteś całkiem inną osobą. Jesteś mój. - po tych słowach przytuliłam się do niego delikatnie, uważając na zagipsowaną rękę. Zanurzył twarz w moich włosach. Położyliśmy się na tym maleńkim szpitalnym łóżku. Zdrową ręką gładził moje biodro.
     - Ty też jesteś moja. - szepnął mi do ucha z taką czułością, że poczułam łzy pod powiekami. Jak ja mogłam mu to zrobić ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz