piątek, 26 sierpnia 2011

Rozdział jedenasty.

    Automatycznie wyłączyłam dzwoniący na alarm telefon. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, który jest dzień tygodnia i że trzeba zebrać się do szkoły. Wstałam ociężale, a kiedy wreszcie podniosłam się do pionu, wydarzenia dnia wczorajszego uderzyły mnie z taką siłą, że  powrotem opadłam na pościel. Jeszcze przed chwilą zaspana - teraz z całkiem czystym umysłem, powracałam do tamtych wydarzeń. Wbrew sobie czułam się miło na samo wspomnienie ponownej bliskości z Krystianem. Ale potem wyobraziłam sobie Jego i Klaudię, miziających się po kątach w szkole. I to jak ze mną zerwał. Jak mnie porzucił niczym starą zabawkę. Miłe uczucie natychmiast wyparowało. Wyciągnęłam telefon spod poduszki. 19 nieodebranych połączeń. Jedno od mamy, reszta od Michała. Rzuciłam telefon obok siebie, postanawiając, że zajmę się tym później.
    Szybko weszłam pod prysznic, nadrabiając czas, który zabrało mi wcześniejsze rozmyślanie. Po niespełna pięciu minutach, stanęłam przy oknie, widząc, że dzisiejszy dzień będzie jednym z tych cieplejszych. Minuta namysłu - i już schodziłam na dół, w dresowych spodenkach za kolano, koszulce i cienkim kangurku. Migiem zjadłam tosty z dżemem, po czym pobiegłam do łazienki. W pośpiechu myjąc zęby, przyjrzałam się swojemu odbiciu. Musiałam jakoś dziwnie spać, ponieważ włosy powykręcały się i sterczały teraz na wszystkie strony. Podejmując natychmiastową decyzję, splotłam je w luźny warkocz na boku. Znów coś nowego. Jak znajdę czas będę musiała poeksperymentować z tymi włosami.
    Doszłam już do przystanku, kiedy dotarło do mnie, że jadę tym samym autobusem co mój chłopak. Boże, ależ ze mnie idiotka. Nie mogę już... Właśnie nadjechał autobus. Nie mam wyjścia, muszę wsiąść. Porozmawiam z nim, w końcu muszę. Im wcześniej tym lepiej - z tą myślą kupiłam bilet i skierowałam się na tył autobusu. W połowie 'trasy' spostrzegłam, że siedzenia na tyle są puste. Rozejrzałam się wkoło. Nie było go. Może pomyliłam autobusy ? Zerknęłam jeszcze raz przez ramię. Nie, wszystko jak najbardziej w porządku. Po prostu go nie było. Zdezorientowana zajęłam pierwsze z brzegu miejsce. Resztę drogi spędziłam na gapieniu się w okno.
    Wchodząc do szatni, omalże nie wpadłam na Krystiana, jednak w odpowiednim momencie zmieniłam kierunek. Nie jestem pewna czy mnie zauważył, ale pierwszą lekcję i tak mamy razem. Nie chcę na niego nawet patrzeć. Sama nie rozumiem jak w ogóle mogłam go pocałować, a potem dopuścić do takiego rozwoju wydarzeń. Jeszcze muszę porozmawiać z Michałem. Pewnie się martwi, że nie odbieram. Ale w tym wypadku dlaczego nie pojechał do szkoły...
    Do klasy weszłam ostatnia. Zajęłam miejsce obok Magdy. Polonistka znów pół godziny przekazywała nam  wartości, które według niej ukazane były w jakiejś tam powieści.
    - Wiesz... Wczoraj tak dziwnie się zachowywałaś i nie chcę się wtrącać... Ale... Czy wszystko gra ? - zapytała mnie. Ni stąd ni zowąd poczułam potrzebę wygadania się drugiej osobie. Teraz doszły mnie skutki braku przyjaciółki. Nie zastanawiając się, powiedziałam;
    - Nie. Nic nie gra. Ale to nie jest rozmowa na kawałek lekcji polskiego. Przyjdź do mnie w tym tygodniu, okej ? - wyglądała na zaskoczoną.
    - Do ciebie ? Ym... Tak jasne, ale kiedy dokładnie ?
    - W sumie... Może jutro. Dam ci jeszcze znać w szkole.
    - Dobrze. - powiedziała i obie zamilkłyśmy, czując na sobie karcący wzrok polonistki. Dziesięć minut przed końcem lekcji, Krystian zerwał się z ławki, oznajmił, że musi pilnie zadzwonić i wybiegł. Ciekawe co się stało. Klaudia również wyglądała, jakby nie miała pojęcia o co chodzi. Na tą lekcję Krystian już nie wrócił.
    Mniej więcej w połowie przerwy, szłam do łazienki, kiedy ktoś złapał mnie za łokieć i pociągnął za ścianę. Skutecznie unikałam wzroku Krystiana i nie dając dojść mu do słowa, powiedziałam:
     - Zostaw mnie, rozumiesz ! To co się wydarzyło wczoraj, było błędem. Zapomnij o tym i żyjmy jakby nic się nie wydarzyło. 
     - Nie o to chodzi, posłuchaj...
     - Nie chcę niczego słuchać ! - krzyknęłam i wyrwałam się z jego uścisku. Pobiegłam do łazienki, ignorując  wołanie. 
      Podczas czwartej lekcji, z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Do klasy wszedł Krystian, swoje spojrzenie zatrzymując centralnie na mnie.
     - Pan dyrektor prosi Dominikę. To podobno ważne. - powiedział. Wiedziałam, że kłamie. Znacząco spojrzał na moją torbę. Wzięłam ją do reki i wyszłam, zamykając delikatnie drzwi.
     - Czego chcesz ? Już mówiłam...
     - To teraz pryszcz. Lepiej rusz się, jeżeli coś czujesz do mojego 'braciszka' - powiedział. Walnęło mnie niczym piorunem. Coś się stało, coś się stało, coś się stało...
     - No rusz się ! - krzyknął i pobiegliśmy schodami w dół. Chwilę potem siedzieliśmy już w jego samochodzie. Po kilku minutach zorientowałam się gdzie jedziemy. Szpital.

10 komentarzy:

  1. Oj lubisz przerywać w najlepszych momentach xD
    Jestem ciekawa co mogło się stać .... Czekam na nn ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne ! przeczytałam wszystko na raz i będę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tak samo. Przeczytałam wszystko na raz i czekam na dalsze części:)


    + zapraszam do mnie ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. ej no, pisz pisz pisz! :*
    nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też przeczytałam wszystko na raz :P Masz talent ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam ;p ale dziękuje ;)

      Usuń
    2. Nie bądź taka skromna ... :D A kiedy będzie następny rozdział, bo już doczekać się nie mogę ? :P

      Usuń
    3. hmm postaram się w najbliższym czasie. w ciągu kilku dni powinien być ;)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń