piątek, 15 lipca 2011

Rozdział trzeci.

Wstałam z potwornym bólem głowy. Może to od wrażeń,  może po prostu od płaczu. Było coś koło osiemnastej. Powoli podniosłam się z łóżka. Kiedy stanęłam na nogi, na moment mnie zamroczyło, nie trwało to jednak długo i po chwili ruszyłam na poszukiwanie jakiejś tabletki na ból głowy.  Zeszłam powoli na dół i biorąc szklankę wody popiłam białe kapsułki. Siłowałam się właśnie z otwarciem lodówki, kiedy pod nogi wbiegł mi Damon. Żeby go nie zdeptać, próbowałam stanąć jakoś obok ale wtedy drzwi lodówki puściły i poleciałam do tyłu wpadając na krzesło. Odbiłam się od blatu i wylądowałam głową na ziemi. Poczułam ponownie okropny ból głowy, a potem zrobiło się tak przyjemnie ciemno…
Woda. Wszędzie. Tonę. Wyrwałam się ze snu. Nade mną stała mama, polała mnie wodą, stąd ten sen. 
- Boże, coś ty zrobiła, nie mogliśmy cię dobudzić ! – pytała zmartwiona, patrząc na mnie jak na małą dziewczynkę, która zrobiła sobie krzywdę. 
- Damon wbiegł mi pod nogi, spadłam i… I potem nie pamiętam.
- Dasz rade wstać ? 
- Pewnie. – powiedziałam słabym głosem, po czym spróbowałam się podnieść. Chyba się przeliczyłam. Ledwo poruszyłam głową, eksplodowała niewiarygodnym bólem. Prawie wylądowałam z powrotem na ziemi, ale tym razem udało mi się zwalczyć utratę przytomności. Tata właśnie wszedł do kuchni. Podnieśli mnie oboje i pomogli dojść do salonu. Tam położyłam się na kanapie, masując poobijane nogi i bok. Mama przyniosła wodę utlenioną i opatrunek. 
- A to po co ? – spytałam zdziwiona.
- Dziecko, widziałaś się w lustrze ? – odparła lekko rozbawiona. No bardzo śmieszne. Wzięłam telefon taty ze stolika i przejrzałam się w jego ekranie. Boże… Miałam rozcięte czoło, z zaschniętą już krwią. Wyglądało obrzydliwie. Odłożyłam telefon, pozwoliłam się opatrzeć.  Wzięłam jakieś tabletki przeciwbólowe i już o własnych siłach poszłam do pokoju, ponownie położyć się spać. Może sen pomoże na to pulsowanie w mojej głowie. Rozebrałam się do koszulki i położyłam na pościeli. Głowę miałam gorącą, w ogóle było ciepło, nie chciałam się przykrywać. Za mną na łóżko wskoczył kot, ułożył się na swoim miejscu i po chwili zasnął. Ale ja nie mogłam. Po przebudzeniu nie zdążyłam jeszcze pomyśleć o tym, co wydarzyło się dziś do południa. Znów poczułam ten ścisk w żołądku. Jak wtedy kiedy zobaczyłam, ich razem. Byliśmy ze sobą ponad rok… wspólne spacery, wieczory, imprezy… Przecież mówił, że kocha. Podły kłamca. Ale czy nigdy nie kochał ? Może na początku tak, a potem Klaudia… właśnie. Klaudia. Moja jak dotąd najlepsza przyjaciółka. Zakochała się w moim chłopaku. Odbiła mi go. Tak po prostu wybrał ją. Gdyby mi się podobał jej chłopak… Zrobiłabym wszystko, żeby  nim zapomnieć, tymczasem ona owinęła go sobie wokół palca… Fałszywa suka. A on ? Był jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Kocham go i nie wiem kiedy przestanę. Spędziliśmy razem tyle cudownych chwil… Rodzice również się do niego przywiązali… A teraz będę musiała codziennie w szkole patrzeć jak się migdali z moją byłą przyjaciółką. To był cios poniżej pasa. Gdyby jakaś inna dziewczyna… Może było by mi łatwiej. Ale to ona. Nie poddam się, będę o niego walczyć. Zaraz. Stop. Nie będę. To on powinien zrozumieć swój błąd i przyjść do mnie na kolanach. Straciłam ich oboje w jeden dzień. Jej nigdy nie wybaczę, ale on… Nie, nie wolno Ci tak myśleć ! Zostawił cię, nie powinnaś nawet myśleć o daniu mu drugiej szansy. Tylko, że on tej szansy nawet nie chce. Jak ja sobie bez niego poradzę ? Był taki ważny, jest nadal… Nie wiem jak dalej mam funkcjonować. Na pewno jutro nie wybieram się do szkoły. Nie ze względu na nich, chociaż to też, ale głównie przez dzisiejszy „wypadek”. Muszę odpocząć. I… - nie kończąc myśli odpłynęłam nagle w sen.


****************************************************
Stałam pośrodku ogrodu, szukając  Michała w labiryntach żywopłotu. Miałam na sobie dresy i bluzę. Dziwne. Przecież ja nawet nie mam takich ciuchów ! Poczułam, że wiatr rozwiewa mi włosy. Kolejna dziwna rzecz. Od 2 klasy gimnazjum nie chodzę w rozpuszczonych włosach. Nigdy. I zawsze je prostuję. A teraz ? Miałam luźno puszczone na wiatr, naturalnie kręcone włosy. Mimo, że to nie był do końca świadomy sen, zaskoczyły mnie te nagłe zmiany w moim wyglądzie. Po chwili wróciłam jednak do wypatrywania Michała. Chował się za drzewem, zerkając co chwila. Usłyszałam czyjś śmiech. Odwróciłam się. Krystian. Stał oparty o drzewo przeciwnej strony ogrodu i się śmiał. Ale serdecznie, wesoło. Już chciałam iść do niego, powiedzieć jak bardzo się ciesze że wrócił, kiedy usłyszałam Michała:
- Nikaa ! Nie idź do niego ! On Cię zdradził, pamiętasz ?! Nie zasługuje na Ciebie ! – krzyczał. Spojrzałam na niego nie wiedząc co robić. Krystian się nie odzywał, stał nadal pod jabłonią, przyglądając mi się pewien , że wybiorę jego. Tak bardzo pragnęłam znów znaleźć się w jego ramionach i usłyszeć to ciche ‘ kocham cię’ … Ale przecież Michał miał rację. Co miałam zrobić ? Którego z nich wybrać ? Zastanawiałam się i zastanawiałam. Nie miałam pojęcia co robić. Mimowolnie usiadłam na trawie, nie biegnąc do żadnego z nich. Rozpłakałam się.
***************************************


Tym razem obudziłam się całkiem spokojnie. Jednak sen znów całkowicie opuścił mój umysł, ustępując trzeźwemu myśleniu. Dotarły do mnie wszystkie wydarzenia dnia wczorajszego. Powtórzyłam sobie w myślach cały sen. Michał ? Ten chłopak z autobusu… Ale przecież się nie przedstawił, nie wiedziałam jak ma na imię. Może to zwykły przypadek, dowiem się. I te ubrania, fryzura. Całkiem inna ja. Ale dobrze się w tym czułam. Może warto zmienić styl ? Jakoś nie mam już ochoty na obcisłe sweterki. Nie tylko dlatego, że nie mam już dla kogo się stroić. Włosy ? Może też warto spróbować. Ogród… Tego miejsca nigdy wcześniej nie widziałam. Michał, Krystian.. Miałam wybrać i nie potrafiłam. Ale to był sen. Wiem, że nigdy nie wróciłabym do Krystiana. Nie po tym co zrobił. Tak, teraz jestem tego pewna. Popatrzyłam na zegarek – znowu przed szóstą.  Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kakao. Wróciłam do pokoju. Siedząc tak, coraz bardziej upewniałam się, że Krystian nic nie jest wart. I musiałam odnaleźć Michała. O ile naprawdę tak miał na imię. Wczoraj zachowałam się jak ostatnia kretynka. Musze go jakoś odnaleźć. Odłożyłam kubek na szafkę. Ponownie poczułam senność. Przyłożyłam głowę do poduszki. Zasnęłam. Tym razem nie śniło mi się nic. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz